
W drugiej części naszego cyklu podsumowującego zimowe igrzyska w Pekinie przyglądamy się występom sportowców z Polski, Czech, Słowacji i Węgier, czyli państw tzw. Grupy Wyszehradzkiej. W stolicy Chiny wywalczyli oni łącznie osiem medali, z czego trzy złote. Niestety, najskromniejszy dorobek stał się udziałem naszych olimpijczyków.
Polska od Salt Lake City 2002 nie wracała z zimowych igrzysk z pustymi rękoma. Tak było i w tym roku, ale zaledwie jeden brązowy medal, który w skokach na normalnej skoczni wywalczył Dawid Kubacki nie mógł zostać ogłoszony sukcesem.
Skoczkowie generalnie nie spisali się bardzo słabo, ale Kamilowi Stochowi do podium najpierw zabrakło pięć, a potem czterech punktów. W drużynie zajęliśmy dopiero szóste miejsce, w finałowej serii wyprzedziliśmy jedynie Rosyjski Komitet Olimpijski i Szwajcarię. Tu o walce o medal nie mogło być nawet mowy, skoro do trzeciej w klasyfikacji reprezentacji Niemiec straciliśmy ponad 40 oczek.
Kilkoro naszych sportowców mimo braku miejsc na podium występ na igrzyskach może uznać za udany. Do tego grona trzeba zaliczyć alpejkę Marynę Gąsienicę-Daniel (8. miejsce w slalomie gigancie), łyżwiarkę figurową Jekaterinę Kurakową (12. miejsce wśród solistek), drużynę mieszaną w saneczkarstwie (8. miejsce, najlepsze wśród państw bez toru lodowego) czy snowboardzistów Oskara Kwiatkowskiego i Aleksandrę Król (oboje to ćwierćfinaliści w slalomie gigancie równoległym).
Wiele emocji dostarczyli nam również panczeniści – Piotr Michalski dwukrotnie otarł się o medal, na 1000 metrów był czwarty, na 500 metrów piąty. W pierwszej dziesiątce zawody ukończyły poza tym Kaja Ziomek (9. miejsce na 500 m) i Magdalena Czyszczoń (10. miejsce w biegu masowym).
Generalnie rozczarowały biathlonistki, choć przy odrobinie lepszym strzelaniu o krążek w biegu na dochodzenie mogła pokusić się Monika Hojnisz-Staręga. Poza Izabelą Marcisz niewiele pokazali biegacze narciarscy, tłem dla najlepszych byli kombinatorzy norwescy.
Osobnym tematem jest short track, a przede wszystkim dramatyczne przeżycia Natalii Maliszewskiej, której covidowe zawirowania uniemożliwiły start w jej koronnej konkurencji (500 m). Na 1000 m i 1500 m Polka nie była już w stanie nawiązać walki. Na szóstym miejscu igrzyska zakończyła za to kobieca sztafeta 3000 m.
Polacy wysłali do Pekinu 57 zawodników, o pięciu mniej niż cztery lata temu.
Występu w XXIV Zimowych Igrzyskach Olimpijskich nie będą również wspominać najlepiej nasi sąsiedzi z Czech. W Pjongczangu zdobyli siedem medali, teraz ich dorobek to zaledwie jedno złoto i jeden brąz. Na dodatek wywalczyły je uznane gwiazdy – snowboardzistka Ester Ledecká (złoto) i panczenistka Martina Sáblíková (brąz).
Brak było pozytywnych zaskoczeń, więcej natomiast przykrych porażek. Największymi przegranymi spośród 114-osobowej ekipy wysłanej do Państwa Środka są hokeiści. Podopieczni Filipa Pešána nawet nie spróbowali nawiązać do sukcesu ich starszych kolegów z Nagano w 1998 roku, gdzie Czechy wywalczyły mistrzostwo olimpijskie. Już w fazie grupowej przytrafiła się im bolesna porażka z Danią (1-2). Prawdziwy dramat wydarzył się jednak w barażu o ćwierćfinał, gdzie na drodze stanęli Szwajcarzy, którzy zwyciężyli 4-2.
Czesi po raz pierwszy w historii zakończyli igrzyska poza czołową ósemką. Niewiele lepiej spisały się debiutujące na igrzyskach hokeistki (7. miejsce).
Ester Ledecká nie miała sobie równych w slalomie gigancie równoległym, ale tym razem nie udało się stanąć jej na podium w narciarstwie alpejskim, tak jak to było cztery lata temu. W zjeździe nie dojechała do mety, w kombinacji zajęła czwartą pozycję, w supergigancie była piąta.
Wśród biathlonistek na wyróżnienie zasługuje Markéta Davidová (dwa miejsca w czołowej „10”). Reprezentanci Czech niczym nie wyróżnili się w biegach narciarskich, kombinacji norweskiej, skokach narciarskich, saneczkarstwie, łyżwiarstwie figurowym i bobslejach.
Na zakończenie warto dodać, że dla Sáblíkovej krążek zdobyty w Pekinie był już siódmym w karierze. W swoim dorobku od 2010 roku ma trzy złote, dwa srebrne i dwa brązowe medale.
Słowacy zakończyli igrzyska z identycznym dorobkiem jak ich zachodni sąsiedzi. Mogą jednak wracać do domów z podniesionym czołem, bo szczególnie w dwóch dyscyplinach zaprezentowali się wybornie.
Zacznijmy od Petry Vlhovej, najlepszej zawodniczki w alpejskim slalomie. 26-latka z Liptowskiego Mikułasza to dopiero druga sportsmenka słowacka, która na zimowych igrzyskach stanęła na najwyższym podium (wcześniej dokonała tego trzykrotnie biathlonistka Anastasia Kuzmina).
Całkiem nieźle w męskim slalomie gigancie poszło braciom Žampa. Adam był 15., Andreas 16.
Bohaterem zbiorowym całej Słowacji zostali z pewnością hokeiści. Do historii sportu w tym kraju przejdzie wysoka wygrana 4-0 z Niemcami, następnie dramatyczny, zakończony zwycięskim konkursem rzutów karnych, ćwierćfinał ze Stanami Zjednoczonymi (3-2), później półfinałowa porażka z Finlandią (0-2), wreszcie rozgromienie Szwecji 4-0 w starciu o brązowy medal.
Pierwsze skrzypce u naszych południowych sąsiadów grali ledwie 17-letni Juraj Slafkovský (uznany najlepszym zawodnikiem turnieju), Peter Cehlárik oraz bramkarz Patrik Rybár. Dodajmy, że dla Słowaków to pierwszy hokejowy medal w historii.
Słowacja wysłała do Pekinu łącznie 50 sportowców. Jeśli chodzi o inne dyscypliny, to obyło się bez podobnych spektakularnych sukcesów. Nic ciekawego nie pokazała kadra biathlonowa, ani biegacze narciarscy. Rywalizacji nie ukończyła sztafeta saneczkarska.
Na zakończenie tej części naszego podsumowania zajrzymy nad Dunaj, do kraju, który spośród czterech prezentowanych dziś najmniej kojarzy się ze sportami zimowymi.
Węgrzy dopiero w Pjongczangu wywalczyli pierwsze mistrzostwo olimpijskie. Stało się to wówczas za sprawą męskiej sztafety w short tracku. Również w stolicy Chin ta dyscyplina dostarczyła Madziarom medalowe żniwa. Pochodzący z chińsko-węgierskiej rodziny bracia Liu od lat są niekwestionowanymi gwiazdami światowej jazdy na łyżwach po krótkim torze. Potwierdzili to też występami w Capital Indoor Stadium. Shaoang Liu był najlepszy w biegu na 500 m oraz trzeci na 1000 m. Dodatkowo wraz ze swoim bratem, Shaolinem Sándorem, oraz Petrą Jászapáti, Zsófią Kónyą i Johnem-Henry’m Kruegerem zdobyli brązowe medale w sztafecie mieszanej.
Nasi bratankowie z dorobkiem 1 złotego i 2 brązowych medali w klasyfikacji wyprzedzili takie kraje jak m.in. Czechy, Słowacja, Białoruś, Ukraina czy Polska. Trzeba przy tym zaznaczyć, że reprezentowało ich w Pekinie jedynie 14 sportowców, z czego siedmioro w short tracku. Występy w narciarstwie alpejskim, biegach narciarskich i snowboardzie nie zapisały się niczym szczególnym.
Poza kilkoma wyjątkami wyjazd do Chin nie był więc popisem sportowców z Polski, Czech, Węgier i Słowacji. Osiem medali zdobytych w tym roku wobec 13 krążków sprzed czterech lat jest tego wymownym przykładem. Może sportowcy z Europy Środkowo-Wschodniej lepiej zaprezentują się w 2026 roku na igrzyskach rozegranych w Europie.
Facebook
Twitter
Google+
YouTube
RSS